Geoarbitraż po polsku: gdzie pracować, a gdzie żyć
Co to jest geoarbitraż?
Co oznacza popularne w ostatnim czasie słowo „geoarbitraż”? Jest to zarabianie w miejscu o wyższych zarobkach i standardzie życia, ale jednocześnie mieszkanie w regionie świata o niższych kosztach życia. Geoarbitraż najczęściej realizowany jest poza granicami kraju, w którym dotychczas żyliśmy i pracowaliśmy, jednak równie dobrze może być prowadzony w skali mikro, wewnątrz Polski – np. można mieszkać na Podkarpaciu czy Podlasiu, gdzie są o wiele niższe ceny nieruchomości niż na Mazowszu, a być zatrudnionym w firmie z Warszawy, która z kolei oferuje wyższe zarobki.
Częściej jednak mamy do czynienia z geoarbitrażem zakładającym wyjazd za granicę. Głównym celem geoarbitrażu jest życie na dobrym poziomie, dzięki różnicy w kosztach utrzymania. Taki sposób na życie jest możliwy dzięki internetowi i pracy online, zwłaszcza że obecnie z każdego miejsca na świecie można prowadzić swój biznes.
O geoarbitrażu jako pierwszy napisał Tim Ferris w swojej książce „4-godzinny tydzień pracy”, gdzie przedstawił ideę wykorzystywania swojej siły nabywczej w bogatszym regionie świata, a życia w biedniejszym miejscu. Zafascynowała ona wiele osób, które w geoarbitrażu znalazły sposób na spokojne życie na całkiem dobrym poziomie.
Kto może sobie pozwolić na geoarbitraż?
Teoretycznie każda osoba może realizować w swoim życiu ideę geoarbitrażu, jednak w praktyce nie zawsze każdy jest na to gotowy. Warunkiem jest przede wszystkim chęć i odwaga do tego, aby porzucić to, co znane i bezpieczne i wyjechać czasem na drugi koniec świata. Oczywiście bardzo pomocna jest znajomość języka danego kraju lub języka angielskiego – chociaż i to nie zawsze na początku jest konieczne. Jednak równie istotna jest branża, w której działasz, bo choć to się mocno zmienia, to nadal nie każdą pracę można wykonywać tylko online. Geoarbitraż najczęściej dotyczy usług e-commerce czy branży IT, ale też grafików, tłumaczy, analityków giełdowych czy specjalistów od social mediów.
Zasada ta dotyczy również osób, które chcą otworzyć swój biznes – mogą to zrobić gdzie chcą, tak samo jak mogą go prowadzić z każdego miejsca na świecie. Wiele usług możemy oferować online, nie wychodząc z domu. Internet otworzył nowe możliwości i obecnie możesz być copywriterem piszącym po polsku, a mieszkającym np. w Tajlandii.
Geoarbitraż – jaki kierunek wybrać?
Idea geoarbitrażu opiera się na tym, żeby zarabiać w kraju bogatszym, a żyć i wydawać pieniądze w biedniejszym, w ten sposób uzyskując wyższy poziom życia „mniejszym” kosztem – w krajach o wysokim poziomie życia trudniej uzyskać pewien status, wymaga to większej pracy. Które kraje będą zatem odpowiednie do zrealizowania geoarbitrażu w przypadku Polaków? Gdzie uda się utrzymać zwyczajnemu Kowalskiemu za pensję wypłacaną w naszym kraju?
Aby odpowiedzieć na pytanie, gdzie najlepiej wyjechać, warto prześledzić państwa bezpieczne i stabilne pod względem politycznym, ale z niższymi kosztami życia niż w Polsce. W tym przypadku odpadają kraje europejskie, ponieważ choć Polska nadal jest w ogonie Europy, jeśli chodzi o zarobki i poziom życia, to i tak znajduje się w połowie stawki wśród najbogatszych krajów. Jak wynika z raportu GfK Purchasing Power Europe 2020, nasz kraj znalazł się na 28. miejscu na 42 w Europie, jeśli chodzi o dochód rozporządzalny na głowę mieszkańca. W Polsce wynosi on ponad 7 tys. euro na rok, co stanowi połowę średniej europejskiej siły nabywczej. Z kolei w przypadku najlepszego w stawce – Liechtensteinu, siła nabywcza na mieszkańca wynosi ponad 64 tys. euro rocznie. Druga w rankingu Szwajcaria, to blisko 42 tys. euro rocznie na osobę, Luksemburg 34,1 – tys. euro, Islandia – 28,1 tys. euro, a Norwegia – blisko 25,7 tys. euro, a to tylko pierwsza piątka rankingu. Warto pamiętać, że według danych za 2020 r. średnio w Europie roczny dochód do dyspozycji na mieszkańca to 13,9 tys. euro, a przeciętny Polak otrzymuje zazwyczaj ok. 51 proc. tej kwoty. Do tego dochodzą koszty życia, które w Europie są wyższe niż w Polsce. Jak wynika z danych Eurostatu za 2020 r., poziom cen towarów i usług w naszym kraju jest jednym z najniższych w UE i wynosi 58 proc. unijnej średniej. Taniej jest tylko w Bułgarii (56 proc.) i Rumunii (55 proc.). Z kolei najdrożej jest w Danii (141 proc. unijnej średniej), Irlandii (136,1 proc.) i Szwecji (130 proc.).
W związku z powyższym, aby geoarbitraż w Polsce miał sens, kraje UE i Europy nie są najlepszym wyborem. Należy szukać państw z niższymi kosztami życia niż w Europie. Gdzie zatem warto szukać?
Na szczycie listy znajduje się Azja – zwłaszcza kraje południowej i południowo-wschodniej części kontynentu. Najczęściej wybierane państwa to Indie, Tajlandia, ale także Filipiny czy Indonezja. Dlaczego warto tu zamieszkać? Przede wszystkim koszty życia są o wiele niższe niż w Polsce. W związku z tym zarabiając w złotówkach, będziesz mógł sobie pozwolić na lepszy standard życia. Za przeciętną pensję będziesz mógł wynająć mieszkanie, opłacić rachunki, kupić żywność i jeszcze odłożyć – i to nie licząc każdego grosza. Dla wielu osób ogromnym plusem będzie klimat panujący w tych krajach – brak zimy i słońce przez większość roku, piękne krajobrazy, a także niskie ceny.
Innym kierunkiem geoarbitrażu mogą być kraje Europy Wschodniej jak Ukraina czy Białoruś. To kraje leżące blisko Polski, z podobną kulturą, ale nadal ze zdecydowanie niższymi kosztami życia. Minusem na pewno będą mroźniejsze zimy, ale też w przypadku Białorusi panująca władza.
Oprócz tego, gdy patrzymy na koszty życia, to nie sposób nie wspomnieć o krajach afrykańskich, jednak mimo wszystko nie są one polecane jako kierunek geoarbitrażu ze względu na niestabilność polityczną, ale także kiepską opiekę medyczną, upały i problemy z pożywieniem i wodą.
Niektórzy myślą również o krajach Ameryki Południowej i Środkowej, jak choćby Argentyna czy Panama. To co prawda droższe państwa niż wymienione wyżej, ale nadal jest życie jest w nich tańsze niż w Polsce.
Czy geoarbitraż ma jakieś minusy?
Oczywiście geoarbitraż wiąże się nie tylko ze spokojnym życiem w egzotycznych i ciepłych miejscach, lecz także ma swoje minusy. Na pewno nie jest to opcja dla wszystkich. Po pierwsze – trudniej będzie osobom bardzo rodzinnym, a także tym, które mają dzieci. Singlowi lub studentom dużo łatwiej podjąć decyzję o wyjeździe – mają teoretycznie mniej do „stracenia”, nic ich za bardzo nie trzyma w Polsce, ale również mają mniej do załatwienia spraw urzędowych itp. Nie muszą organizować na nowo życia dla większej liczby osób, jak w przypadku wyjazdu rodziny z dziećmi.
W grę wchodzi również tęsknota i samotność. Zwłaszcza na początku w nowym miejscu możemy się czuć osamotnieni, ponieważ jeszcze nikogo nie znamy, nie mamy przyjaciół. Do tego dochodzą kwestie kulturowe – przyjeżdżamy do nowego miejsca, często z zupełnie odmienną kulturą niż nasza. Trzeba się jej nauczyć i do niej przyzwyczaić, co może być bardzo trudne.
Kolejnym minusem może być duża różnica stref czasowych. Oczywiście większość rzeczy można załatwić za pomocą e-mailów, jednak klienci lubią też czasem porozmawiać i wtedy może się zdarzyć, że czeka nas wideokonferencja w środku nocy. W przypadku analityków giełdowych, dodatkowo konieczne będzie przestawienie się na czas obowiązujący na interesującej go giełdzie.
Sporną kwestią pozostaje również przemieszczenie się w pilnej sytuacji. Gdy będziemy potrzebowali jak najszybciej dostać się do Polski, np. w sprawach rodzinnych, może się okazać, że nie da się tego załatwić w jeden dzień.
Na koniec zostaje stres, który wiąże się z całym procesem przeniesienia się w nowe miejsce, poznawanie nieznanego i próbowanie ułożenia sobie życia na nowo.
fot. Peggy und Marco Lachmann-Anke z Pixabay